Dzień dobry,
to mój pierwszy wpis na blogu- czuję się bardzo wdzięczna i podekscytowana, ponieważ o własnym blogu marzyłam od dawna. Serio, niby taka prosta rzecz, usiąść i go założyć, a jednak zajęło mi to kilkanaście lat. Cieszę się zatem, że wreszcie go mam i mogę zacząć publikować.
Będę tutaj dzielić się moją wiedzą na temat rozwoju, przeplataną wraz z moim doświadczeniem życiowym. Nie dlatego, że uważam, że moje życie jest niesamowicie wyjątkowe, choć szczerze przyznam, że w gorszych momentach mam wrażenie, że realizuje chińskie przekleństwo „Obyś miał ciekawe życie”. Zainteresowanych odsyłam do zakładki o mnie.
Będę się dzielić moją autentycznością dlatego, że nie chcę publikować tu jakiś prawd objawionych, kolejnych teorii, podawać złotych rad oddalonych od życia. Chcę podzielić się z Wami tym co mam najcenniejsze: moim życiem i lekcjami oraz wnioskami, które z niego wyciągam, w oparciu o współczesną wiedzę z zakresu psychologii, neurobiologii, leadership/ zarządzania i coachingu. Zachęcam jednak Was do krytycznego spojrzenia na nie i nie przyjmowania ich jako swoje, każdy z nas jest inny.
Do mnie osobiście, takie lekcje, przefiltrowane przez życie drugiego człowieka, trafiają najbardziej- nigdy nie interesowało mnie jak mają wszyscy, bo zwyczajnie tych wszystkich nie ma.
Jesteś Ty, czytający to i ja.
I jeśli to co piszę zainspiruje lub umocni choć jedną osobę, uważam, że warto było to spisać.
No dobrze, ad rem, dziś chciałabym opowiedzieć o naszym patrzeniu na świat. Jako studentka architektury wnętrz na Akademii Sztuk Pięknych, spędziłam wiele lat, pewnie 5, poświęcając kilkanaście godzin tygodniowo na naukę widzenia. Tak, dobrze czytasz, dla mnie lekcje rysunku oraz malarstwa, których mieliśmy w planie tygodniowym ok 12h- były lekcjami patrzenia. Ćwiczeniem połączenia między oczami, mózgiem, a rękom.
Bo jeśli masz do narysowania przedmiot lub człowieka i naprawdę się na tym skupisz, zobaczysz, że nie ma jednego sposobu w jaki można to zrobić. Nasze widzenie jest tak naprawdę umowne.
Wykonaj proste ćwiczenie: patrząc na coś, zamknij jedno oko, potem drugie, nie ruszając głową. I co obraz przesunął się prawda? Tutaj otwiera się cały szalenie ciekawy obszar psychofizjoligii widzenia i pamiętne wykłady z Profesorem Zydroniem.
Jest trochę tak, że my jako ludzie po prostu umówiliśmy się, że rzeczy wyglądają, tak jak je najczęściej przedstawiamy. Myślisz: „Serio? O czym ona pisze?”.
Dowód nr 1)
Byłaś lub byłeś kiedyś w Tokyo, próbując taksówkarzowi pokazać na mapie gdzie ma Ciebie zawieść? Lub próbowałeś wyprodukować jakiś produkt w Azji, w fabryce w której nie pracował nikt z tzw zachodnim postrzeganiem przestrzeni? Mam za sobą oba doświadczenia, które dobitnie pokazują, że „nasze” czyli obecne w Ameryce Pn i Europie, czytanie map i rysunków znacznie różni się od tego w tamtych rejonach świata.
Dowód nr 2)
Tutaj posłużę się jednym z moich ukochanych obrazów „Sen świętego Hieronima” Piero della Francesca. Przez wiele lat, jego wycięta z gazety reprodukcja wisiała na tablicy nad moim biurkiem. Ma na mnie działanie wręcz hipnotyzujące. Ale dziś nie o tym, przyjrzyjcie mu się proszę dokładnie- wygląda zwyczajnie, prawda? O ile arcydzieło, może wyglądać zwyczajnie 🙂

Ten obraz jest przełomowy, ponieważ zastosowano w nim nowe odkrycie ludzkości czyli perspektywę- w rozumieniu zaprezentowania na płaskiej płaszczyźnie, przestrzeni w trzech wymiarach. Jeszcze ciepłą bo świeżo wykoncepowaną w XV wieku we Florencji.
Na użytek dzisiejszego tekstu napiszę tylko, że linearna perspektywa opiera się na matematycznie wyliczonym, nieruchomym punkcie widzenia jednego oka. Jak wszyscy jednak wiemy mamy dwoje oczu, więc to „tylko” i „aż” jeden ze sposobów pokazania złożoności naszego widzenia.
Niedoskonały, choć przywykliśmy zakładać, że tak właśnie wygląda to co widzimy.
Zobaczcie- ludzkość żyła kilka tysięcy lat, nie mając potrzeby wizualizować przestrzeni w taki sposób.

Dowód nr 3)
I znowu obraz tym razem portret Marie Therese- Walter, pędzla Pabla Picassa. Nie będę wchodzić w ważny dla mnie skądinąd kubizm, tylko zaproponuję Wam proste i niezmiernie przyjemne ćwiczenie. Połóżcie się bardzo blisko kogoś kogo na przykład kochacie, albo Waszego zwierzaka lub nawet jakiegoś przedmiotu. Ale tak blisko, że Wasze lub jego/ jej rzęsy łaskoczą przy poruszaniu.
I znowu wnikliwie zbadajcie co widzicie, gdy zamykacie najpierw jedno, a potem drugie oko. Czy obraz nie jest podobny do tego z poniższego obrazu? Dla mnie prace Picassa od zawsze były również połączeniem takich bliskich perspektyw.
Podsumowując: Uważam, że to, że nie ma jednego, właściwego sposobu postrzegania i odwzorowywania rzeczywistości jest absolutnie fascynujące i uwalniające.
Właśnie tutaj zaczyna się opowieść o wpływie, wyborze i realnym rozwoju.
Niejako wybierając to: jak? i co? widzimy, tworzymy swój, własny obraz rzeczywistości.
Pamiętajcie o tym, szczególnie w momentach kryzysu i sukcesu.
Zostawię Was z tytułowymi słowami Wayne Dyer’a: „Zmień sposób patrzenia, a rzeczy, na które patrzysz, również ulegną zmianie.” Zawsze jest możliwe inne spojrzenie, wystarczy np. zamknąć jedno oko. Może wtedy ktoś pomyśli, że do niego mrugacie i uśmiechnie się do Was, otwierając nową optykę?